Dramat matki

Karin Fossum

CZARNE SEKUNDY

Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data: 2012
Strona: 312
Oprawa: Miękka



Zegar wiszący na ścianie domu Helgi Joner pokazywał godzinę dziewiętnastą, a Ida jeszcze się nie pojawiła. Po plecach kobiety przebiegł pierwszy dreszcz strachu. [str.9]

Zniknięcie dziecka jest olbrzymią tragedią, dla rodzica to koszmar rozszarpujący serce. Niełatwo się o tym mówi, pisze, i czyta. Jednak bywa, że ktoś, w tym przypadku autorka Karin Fossum, potrafi w prosty, szczery sposób ująć to, co niekiedy trudno dostrzec, zrozumieć lub najzwyczajniej w świecie ubrać w słowa. I mimo że „Czarne sekundy” czyta się z wielkim smutkiem, to jednak bardzo trudno odłożyć tę książkę, a jeszcze trudniej o niej zapomnieć, bo tego typu historie to nie tylko fikcja literacka.

Ida jest uroczą, prześliczną dziewczynką, która niebawem będzie obchodzić swoje dziesiąte urodziny. Jednak zanim przyjdzie jej świętować, wskakuje na swój żółty rowerek i jedzie do pobliskiego sklepu po najnowszy numer pisma „Wendy”. Droga w tę i z powrotem zajmuje Idzie zazwyczaj pół godziny, ale tym razem coś jest nie tak. Czas mija a dziewczynka nie wraca. Zaniepokojona matka coraz bardziej zaczyna się denerwować, po kilku godzinnym koszmarze oczekiwania na powrót córki, zgłasza na policji jej zaginięcie. W akcji poszukiwawczej bierze udział cała społeczność, wszyscy są zaniepokojeni i raz po raz zadają sobie pytanie, co stało się z Idą?

Poszukiwania Idy Joner nabrały rozpędu. To oczywiste, że w końcu ją znajdą. Dzieci tak po prostu nie wyparowują. Dziecko musi gdzieś być, całkiem lub częściowo schowane (…) Ludzie, którzy wcześniej ledwie się znali, zaczęli ze sobą rozmawiać. Zniknięcie Idy stało się czymś, co ich połączyło. To było nieco przerażające, ale tej więzi towarzyszyły też pozytywne emocje. Zjednoczyli się wokół czegoś. [str. 86]

Powieść Fossum jest emocjonująca lekturą, bo i temat niebagatelny, ale też dlatego że w zaskakujący sposób zostały przedstawione wszelkie emocje związane z zaginięciem dziecka. Nie sposób obronić się przez dramatem matki, przed dławiącym niepokojem związanym z oczekiwaniem na jakąkolwiek informację związaną z zaginięciem Idy, ani też lękiem, który ogarnął lokalną społeczność. Panika jest wręcz namacalna. Tym bardziej że domyślamy się, iż ta historia nie może mieć szczęśliwego finału, bo cuda zdarzają się tylko w bajkach. Intrygujące w tej książce jest też to, że już od samego początku wiemy, kto maczał palce w zaginięciu dziewczynki. Podejrzewam, że takie potraktowanie tematu było celową robotą, ponieważ nie sadzę, żeby autorka nie była świadoma, tego że kilkoma znaczącymi informacjami, naprowadziła czytelnika na właściwy trop. Według mnie, tego typu zabieg służył do pokazania postaw ludzi, którzy w ten czy inny sposób, czują, że ich stabilizacja została zachwiana, że ich bezpieczna przystań, może ulec całkowitemu zniszczeniu. Tym samym, widzimy do czego zdolny jest człowiek, aby obronić tych których kocha. Psychologiczny aspekt, zaraz po doskonałym klimacie, jest główną zaletą tej powieści. 

„Czarne sekundy” dopracowane są pod każdym względem, tutaj każdy, nawet najmniejszy element ma znaczenie, a każdy bohater trwale odciska ślad w tej historii, co więcej, nie zaskoczenie i akcja ma tutaj największe znaczenie, ale dyskretne odkrywanie tajemnicy, siła przypadku i meandry ludzkiej natury. Na mnie powieść Karin Fossum zrobiła duże wrażenie. Historię zaginięcia Ingi czytałam z bólem serca, emocje zawarte w tej historii i surrealizmem wydarzeń, doprowadzały mnie wielokrotnie do silnego przygnębienia, ale czy da się inaczej? Bezapelacyjnie „Czarne sekundy" są dobrą literaturą, która powinna zostać zauważona. 


Ostatnio walczę z komentarzami, a właściwie próbowałam przyzwyczaić  się do Disqus, niestety nie wyszło. Usunięcie widżetu Disqus spowodowało wyparowanie wcześniejszych komentarzy. Przepraszam za to, ale oczywiście wszystkie komentarze czytałam i zapamiętałam, no prawie ;-)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.