Wysłanniczka, Stephen Miller

Stephen Miller

WYSŁANNICZKA

Wydawnictwo: Muza
Data: 2014
Stron: 446
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
 
Moja ocena: 6/10 - dobra





Stephena Millera kojarzę głównie z dużego ekranu (Archiwum X, Poza sezonem, Chłopięcy świat), więc kiedy dowiedziałam się, że „Wysłanniczka” jest jego dziełem, byłam lekko zdziwiona, chociaż może nie powinnam, ponieważ Miller od lat zajmuje się pisaniem scenariuszy i sztuk teatralnych, poza tym na swoim koncie ma dwie inne powieści, co prawda nie znane na naszym rynku, ale świadczą o tym, że ma smykałkę do pisania.

Wirus Ospy
"Wysłanniczka" jest thrillerem dotyczącym bioterroryzmu. Główną bohaterką jest Daria, młoda i piękna kobieta pochodzenia arabskiego, która dorastała w ideologii bazującej na prawach i tradycjach. Głęboko skrzywdzona w dzieciństwie, nauczyła się walczyć za rodzinę i za kraj. Pragnie się poświęcić w imię Boga i chce zostać męczennicą. Jej pragnienie ziściło się, zostaje panią śmiercią. Zarażona zmodyfikowanym wirusem ospy zmierza do Stanów Zjednoczonych, aby przez dotyk zarażać niewinnych ludzi. Daria jest bezwzględna i zadowolona ze swojej samobójczej misji. Według niej Ameryka to miejsce, gdzie dobra idea przerodziła się w szaleństwo i jedynie upadek tegoż mocarstwa odsłoni nędzne oblicza jego obywateli, więc dlaczego miałby żałować swojej misji?

Tematyka bioterroryzmu przyprawia mnie o ciarki, co jak co, ale wizja zarażenia się zabójczym wirusem nie należy  do najprzyjemniejszych, co gorsze to jedna z najtańszych i najskuteczniejszych form terroryzmu. Co zresztą widoczne jest w powieści Millera. Użycie wirusa jest częścią strategii zakrojonej na szeroką skalę. Terroryści z łatwością przenoszą zarazki, te zaś błyskawicznie atakują system odpornościowy i zabijają zainfekowanego. W powieści akcja dzieje się w szesnaście dni, to niewiele, ale wystarczy, aby w tym czasie Ameryka ukazała się jako kraj bezbronny wobec takiego aktu terroryzmu, ludność opanowała panika, a Daria została przedstawiona jako naiwna fanatyczka islamu, która - po części - nieświadomie została wepchnięta w machinę terroryzmu.

Stephen Miller
Powieść Millera jest ciekawą i wiarygodną historią, która porusza problemy współczesnego świata, ale też w interesujący sposób przedstawia psychikę terrorystki. Można powiedzieć, że jest to też powieść drogi, dlatego że Daria przemierza liczne miasta, obserwuje mieszkańców i snuje refleksje na temat danej społeczności. Jej spostrzeżenia mają z niej czynić bardziej ludzką istotę, ale mnie nie udało się dla niej wyłuskać jakichkolwiek cieplejszych uczuć. Raz, że nie potrafiłam jej współczuć, w końcu z jej ręki ginęli niewinni ludzi. Dwa, ideologia ideologią, ale bohaterka dorastała w Europie, a nie w fundamentalistycznym kraju, a trzy, rzeczowy styl, momentami wręcz reporterski, do tego trzecioosobowa narracja, którą odebrałam jako chłodną i zdystansowaną, nie pozwalały mi na wzbudzenie w sobie większych emocji. Reasumując, książki nie czytało mi się źle, co więcej, byłam ciekawa finału, który - jak się okazało - jest w bardzo hollywoodzkim stylu, jednak tej ciekawej i dynamicznej lekturze, nie towarzyszyły większe wzruszenia czego bardzo żałuję, bo przecież tematyka powinna skłaniać do silnego  niepokoju i poruszenia, mimo to uważam, że powieść zasługuje na uwagę, ponieważ bardzo realnie przedstawia wojnę z terroryzmem, przy okazji obnaża wady systemu obrony przed biologicznym zagrożeniem.
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słowami Hanny Banaszak " Gościu znużony, gościu znudzony,jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony (...)". No właśnie, jeśli tylko zabłądzisz w te strony zostaw proszę kawy dwie krople, pyłek z rękawa lub najprościej słów kilka - daj się zapamiętać.

Zastrzegam sobie prawo do usuwanie wszelkiego rodzaju spamu oraz komentarzy anonimowych i wulgarnych.